piątek, 17 sierpnia 2012

6 dni do domu, sumujac

Jak ten czas szybko płynie. Nie dawno byly tygodnie do wyjazdu z frankofonii a dzis juz tylko szesc dni :) Nie wiem czy sie smiac czy plakac. Poczatkowo mialam tu zostac do konca listopada. Jednak dzieki mojemu zwlekaniu ( oj duzo osob na to narzeka) nie udalo sie . Islandki ktore tu byly przechwycily chyba ta date i mialy zostac wlasnie az do jesieni (poznej) ale ich kariera w byciu pokojowka skonczyla sie szybciej niz wszyscy mysleli.
Mialam byc tu dluzej... musze troche pogdybac bo gdzie jak nie tu . Chcialam zwiedzic Montpellier, Avignon, a dalej to St. Tropez, Canes , Nice  caly ten lazurowy brzeg. A i do Barcelony bylo 4 godz. jazdy samochodem.  Nie udalo sie.
A co sie udalo ? Bylam w Marsylii ! (fotka na naglowku) Zobaczylam lazurowa wode, baaardzo tego pragnelam. Co dwutygodniowe wyprawy nad morze ( dzieli nas 40 min autem) , wielkie fale, ciepla woda, goracy okrutnie piasek, a la meduzy ktore znalazlysmy z meksykanka. Z nia tez wybralam sie do Aigue Mortes, miasteczka czy wsi raczej otoczonej stara forteca.
Oo wlasnie, musze opisac o emigrantach tutejszych , ale to potem.
Spakowalam dzis ciuchy- zawsze cos. Jutro zabiore sie za przeglad szafek, czyli ksiazek, ulotek itp. Zapytalam kolegi czy jest jakas waga w hotelu, ponoc jest. Jutro sprawdze znow uprzejmosc moich kolegow polaka i amerykanina , na ich wolnym, bo niestety nie jestem w stanie zataszczyc wielka walize na dol.
Stala sie tez rzecz bardzo sympatyczna , woda w kolanie zdaje sie byc mniejsza ! To moj co ranny zwyczaj, sprawdzac jak tam kolano , taka mania ;) Dopiero teraz, po tym jak los okazal sie nie byc laskawy dla mojego zdrowia widze jak ono jest wazne. Nawet moge powiedziec , ze wiem jak czuja sie bardzo zchorowani przykluci do lozka . Mam nadzieje, ze jeszcze tam ktos nade mna czuwa i kiedys odmieni ten moj jakze paskudny los tego sezonu. Jestem dobrej mysli :)
Poza tym, czytanie co poniektorych blogow nastraja bardzo pozytywnie... Dzis spedzilam z jednym z USA. Zamiast poswiecac czas na nauke jezyka troche inaczej go pozytkuje ;) Ale co tam, i tak czegos nowego sie dowiem, jak to dzis stwierdzila moja mamusia kochana przez Skypa :)
A jedzenie nadal okrutne. Kucharze , a gotuja czasem gorzej niz ja, ale to tez temat na grubsza wypowiedz.
Jeny, ale prawie zaliczylam ,,glebe,, Chcialam siegnac aparat a jakos cofalam sie z tym moim jeszcze nie zginanym kolanem i prawie wyrznelam na podloge,  jakos cudem zatrzymalam sie reka, uf. Starczy juz polaman na ten sezon .

             I niebo wydaje sie jakby piekniejsze, a moze takie ujecie moim prostym Nikonem ..


Pisze wlasnie na moim pieknym lapie ( na ktorego sama zapracowalam , a co;) ale bidul zacina mi sie  i to co raz gorzej , nie chce sie sam wylaczyc. Wlasnie nie chce mi odczytac karty z aparatu ani mp4ki dzis. Kamera sie zepsula konkretnie wiec wyladuje na gwarancji, jak tylko sie podlecze i bede mogla ,,biegac,,. A propo, mam to po mamie, ona ma tak chybkie tempo chodzenia, ze czasami podbiega. Denerwujace jest to w jakich czasach przystalo nam zyc... Czasem ciezko zlapac oddech. A czasem jest to ekscytujace. Wiec ,, generalment ca depend ,, ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz